top of page

PREDYSPOZYCJE DO BIEGANIA pod lupą

LO, ostatnia narada przed międzyszkolnymi zawodami lekkoatletycznymi. Nasz trener liczy, kmini i wyrokuje: „Brakuje nam jeszcze jednego sprintera!”. Cisza. Każdy ma swoją dyscyplinę. „Pobiegniesz!” – jest decyzja. Palec trenera wskazuje na naszego szkolnego wymiatacza na 5km + . „Ale to nie mój dystans, nie jestem szybki na setkę!” „Szybko biegasz, będzie dobrze!” Czy było? Czytaj, to się dowiesz 🙂

„If you have a body you are an athlete” . Znasz te słowa? Ich autorem był Bill Bowerman, współzałożyciel Nike. Motywujące, prawda? Każdy może. I bieganie pod tym względem jest mega łaskawe, dostępne.

Komuś takiemu jak ja (ze wzrostem 1.64 w kapeluszu) ciężko byłoby zrobić karierę w koszykówce. Podejrzewam, że nawet super skoczność (której i tak nie mam 😛 ) nie załatwiłaby sprawy. Czy jest w takim razie set cech, które niektórych z nas czynią…wprost stworzonych do biegania?

BUDOWA CIAŁA

W podstawówce przyjaźniłam się z pewną Martą (którą pozdrawiam,  jeśli jakimś cudem to czyta 🙂 ). Oddawałam jej swoje kanapki. Jadła po dwa obiady. Miała nawet ulubioną sukienkę z dużymi kieszeniami, w których zawsze chowała przekąski. Zadręczałam Mamuśkę pytaniami, dlaczego ona jest taka chuda, a ja niekoniecznie. Dobrze, że nie było wtedy jeszcze takiej fitmanii i moje pytanie dało się jakoś na okrętkę zripostować 😉

Teraz wiem, że należymy po prostu do różnych typów sylwetek. Dr Sheldon opracował bardzo szczegółowy podział sylwetek na trzy typy, tzw. somatotypy: ektomorfik, endomorfik i mezomorfik (jeśli nie znasz tych pojęć, kawałek niżej znajdziesz wyjaśnienie). Czysta genetyka. Jego zdaniem za określonym rodzajem budowy idzie nie tylko wygląd, ale też cechy temperamentu. Jak to się łączy z bieganiem?

Sportowcy to głównie mezomorficy. W sumie to dość oczywiste i niezależne od dyscypliny (wyjątkiem są sporty mocno siłowe, typu zapasy, podnoszenie ciężarów czy rzut młotem – to terytorium endomorfików). Ci z nas, którzy rodzą się z cechami mezomorficznymi, mają łatwiejszy start w sporcie.

Endomorficy często gęsto mają traumę po szkolnym wfie – bywają wyśmiewani, ślamazarni, „duzi”. Żeby wytrwać, muszą pokonać swoje fizyczne (i, idące za nimi, psychiczne) ograniczenia.

Z kolei ektomorficy to, mówiąc obrazowo, chudzinki, które często dają się zdmuchnąć na dalszy plan w grach zespołowych, a stanie na rękach albo bieg na 60m mogą im spędzać młodzieńczy sen z powiek.

Dobre wiadomości są dwie. 1. Większość z nas jest mieszanką różnych typów (endo-mezo lub ekto-mezo). 2. To, jakie mamy skłonności, nie przekreśla przyszłych sportowych triumfów. Może być po prostu nieco trudniej.

Endomorfik, chcąc dobrze biegać, musi walczyć ze skłonnością do przybierania na wadze i łatwego nabierania tkanki tłuszczowej. Oczywiście sporty wytrzymałościowe dobrze mu robią, ale wystarczy krótka przerwa, by zaczął „wracać do natury”. Skłonność do umięśniania może pomóc zwłaszcza na krótkich dystansach.

Ektomorfik, przy samozaparciu, może osiągnąć świetne wyniki w biegach długodystansowych. Bazę już ma – predyspozycje do niskiej wagi i świetną przemianę materii. Jeśli zaciśnie zęby i zwiększy swoją siłę, by uniknąć kontuzji, może zaliczać naprawdę długie, biegowe dystanse.

Uwaga! Jeśli nie wiesz jeszcze, jakim typem jesteś, poczytaj. Jeśli wiesz – przewiń i leć dalej!




Nieciekawie! Na tle pozostałych typów trudno powiedzieć, by endomorfik miał predyspozycje do biegania. Duża masa, krótkie nogi i skłonność do otłuszczania – nic, co mogłoby pomóc w biegowej karierze.

Wiem na ten temat więcej niż bym chciała, bo sama mam wątpliwą przyjemność zaliczać się do tej grupy. Mięśnie zarysowują mi się bardzo szybko, ale strategiczne miejsca są odporne na wszelkie moje eksperymenty, zarówno sportowe jak i dietetyczne. Wiele znanych mi osób osiągnęło lepsze efekty, trenując dużo mniej i jedząc co popadnie. Life 🙂

…choć stwierdzenie, że endomorfik=niezbyt duże wahania nastrojów sprawia, że wątpię w swoje przyporządkowanie 🙂

Jeśli nadal nie wiesz, którym jesteś typem, polecam szczegółowy test na portalu TreningBiegacza.pl pod TYM linkiem.

WAGA


Podłe geny to dość lubiane wytłumaczenie tych, którzy mają kilka (naście) kilogramów za dużo. Internet nas w tej kwestii wyedukował. Wiemy już, jak niesamowite metamorfozy potrafią przejść ludzie, których waga pokazywała nawet trzy cyfry przed przecinkiem. Wiemy, że trening + dieta czynią cuda, a to, co nam się nie podoba możemy wyrzeźbić na siłowni za 199PLN miesięcznego abonamentu (niech żyje Multisport!).

Na dodatek rośnie świadomość, że sama waga to nie wszystko i podana na „sucho”, bez relacji do wzrostu, % tkanki tłuszczowej czy % mięśni, nie jest wyznacznikiem dobrej formy czy wyglądu. Ale są sporty, w których waga, nominalnie, ma naprawdę duże znaczenie (i, niestety, upodobałam sobie dwa z nich – zarówno bieganie, jak i wspinaczkę). Mogę sobie tylko wyobrazić, że mając kilka kilogramów mniej do tachania, byłoby mi dużo lżej na końcówce maratonu, niż to się prawdopodobnie wydarzy.

Wg Fitzgeralda („Waga startowa”) zależność jest oczywista. Im jesteś lżejszy, tym szybciej masz szansę pobiec. „Człowiek ważący 73 kilogramy , aby pobiec w tym samym tempie, co inny, o wadze 68 kilogramów, musi włożyć około 6,5% energii więcej”. Ała. Wykazano, że 5% wzrostu wagi ciała to 5% gorszy wynik w teście Coopera. I o ile do tych konkretnych procentów bym się nie przywiązywała, tak wierzę i wydaje mi się to totalnie logiczne, że osoba szczupła ma duży potencjał, żeby być również szybka/wytrzymała. Dobra waga to błogosławieństwo – zwłaszcza podczas długich dystansów. Pamiętam biegi, gdy ciążyła mi nawet butelka wody albo pas na biodrach. Szkoda, że takich, dajmy na to 5kg nie da się po prostu zdjąć i cisnąć w krzaki 🙂 Jasne, że zwłaszcza wśród nas, amatorów, zależności te nie są aż takie widoczne. To dlatego, że bardzo różnimy się poziomem wytrenowania. Ale prawdopodobnie każdy z nas odczułby przyspieszenie, gdyby w sposób racjonalny pozbył się extra balastu. Łatwo mówić, trudniej zrobić – o czym przekonuję się niestety od lat 😛

WŁÓKNA MIĘŚNIOWE

LO, ostatnia narada przed międzyszkolnymi zawodami lekkoatletycznymi. Nasz trener liczy, kmini i wyrokuje: “Brakuje nam jeszcze jednego sprintera!” Cisza. Każdy ma swoją działkę. „Pobiegniesz!” – jest decyzja. Palec pana z wfu wskazuje na naszego szkolnego wymiatacza na 5km + . „Ale to nie mój dystans, nie jestem szybki na setkę!” „Pobieeeegniesz, będzie dobrze!” No i nie było. Bo zanim (szybki na swoim dystansie) kolega zebrał się do startu z bloku, inni mieli już za sobą 1/3 trasy.

O co chodzi? Szybko- i wolnokurczliwe włókna mięśniowe. Każdy mięsień składa się z obu typów włókien, ale już ich proporcje mogą się znacznie różnić. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o geny.

Szybkokurczliwe to, upraszczając, włókna sprinterskie. Wykorzystywane są podczas nagłych zrywów, wysiłku krótkiego i intensywnego. W zasadzie nie istnieje trening, który zwiększa ich udział vs. włókna wolnokurczliwe. To oznacza, że krótkie dystanse rządzą się bardziej brutalnymi prawami i geny w dużej mierze rozstrzygają o ewentualnych, przyszłych sukcesach.

Włókna wolnokurczliwe są z kolei domeną maratończyków. Pozwalają cisnąć długo, tlenowo i, siłą rzeczy, wolniej. Odpowiednio dobrany trening pozwala na „przekształcenie” włókien szybkich na wolne, co bezpośrednio zwiększy naszą wytrzymałość. Taką moc ma m.in. trening progowy. Pozwala on „nauczyć” jeden z dwóch typów włókien szybkokurczliwych, by upodobniły się do tych wolnokurczliwych. Co to wszystko oznacza w praktyce? Niektórzy są po prostu skazani na szybkość. Urodzili się z przewagą włókien szybkokurczliwych i tylko od nich zależy, co z takim darem w życiu zrobią.

Co więcej, maraton jest w zasięgu większości z nas. Pozostaje tylko (a właściwie, to aż) kwestia konsekwentnego i mozolnego treningu, podpartego psychiką.

I jeszcze: mój kumpel na wspomnianych na początku szkolnych zawodach nie miał zbyt wielu szans na sprinterskie podium. To zwyczajnie nie była jego bajka!

PSYCHIKA

Last but not least.


Sztuczka polega na tym, że nawet idealny zestaw cech fizycznych nie gwarantuje równie dobrego zestawu cech psychicznych.

Idealny, lecz leniwy mezomorfik może dać się przegonić upartemu endomorfikowi. Psycha może mega dużo. To fundament, zarówno w okresie mozolnych treningów, jak i pełnych emocji startów. Zbyt słaba, niejednego już położyła na łopatki.

I to jest całe piękno sportu! Można wiele wytłumaczyć genialnymi predyspozycjami. Bo długie nogi, bo szczupła sylwetka, bo siła. Ale gra toczy się na dwóch poziomach. Psychika różnicuje zawodników – nie tylko tych z elity, ale też nas, Asfaltowych Amatorów. Pozwala docisnąć na ostatnich metrach, gdy siły już dawno brak. Wypycha na trening, gdy deszcz podtapia miasto.

Predyspozycje predyspozycjami. Mamy to szczęście, że wszystko jest koniec końców tylko w naszych rękach. (I nogach). (I brzuchach). (I…) (I w GŁOWIE!) [optin-cat id=”6802″]

133 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page