RZUCIŁAM BIEGANIE. I to z hukiem!
To stało się z dnia na dzień. Dzień bardzo konkretny: Maratonu Warszawskiego. Jeszcze w sobotę przeciskałam się między nakręconym tłumem w sportowych butach, a w niedzielę…
Było tak: wszyscy spali, a ja w ciemnościach wbijałam sobie do głowy po raz enty swój ...
Read more →